Moim zdaniem ten film jest o wiele lepszy od "Tańczącego z wilkami" i jest najlepszym antywesternem w historii. Penn w swoim obrazie serwuje nam duże pomieszanie stylów, w pewnym momencie mamy dramat potem wychodzi satyra, western tak, że kiedy zaczynamy się śmiać po jakiejś scenie reżyser serwuje nam następną po której uśmiech sam znika nam z twarzy, muszę przyznać, że ten sposób prowadzenia akcji spodobał mi się w tym filmie najbardziej. Na duże uznanie zasługuje też świetna kreacja Hoffamna, jako nie mogącego zależć sobie miejsca w świecie człowiek. Choć cały film jest z przymrużeniem oka to Pennowi udało się bezlitośnie rozprawić z legendą dziekiego zachodu .