....bo myślałem, że się zabiję ze smutku. Dzięki Bogu film się skończył, a ja jeszcze żyję,
aczkolwiek nadal nie mogę się otrząsnąć.
Nie mam nawet ochoty wdawać się w jakiekolwiek analizy, cały film odebrałem tylko i
wyłącznie sercem. Nie obejrzę go nigdy ponownie (pomimo, że to naprawdę ARCYDZIEŁO),
bo boję się, że bym tego nie zniósł.
Mam nadzieję, że jutro obudzę się takim samym człowiekiem. Żałuję, że obejrzałem.
Ja nie żałuję, ale mam podobne odczucia. Chcę tylko ostrzec, że tego filmu nie należy oglądać, kiedy wychodzi się z dołka psychicznego, bo gwarantuje doń szybki powrót.
Ten film jest żenujący, śmieszny, naiwny i utrzymany w paskudenej manierze. W żadnym wypadku nie jest wzruszający. Bo czym się tu wzruszać? Nic w tym filmie nie jest prawdziwe, żaden motyw postępowania, żadna emocja, trudno brać do serca coś tak totalnie nieprawdziwego.
mam dokładnie to samo - mogę wręcz powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem, jednak nie wrócę do niego ponownie. Ewentualnie jakieś sceny lub fragmenty musicalowe.
@ojmaszenka - moim zdaniem akurat emocji w tym filmie jest więcej niż w każdym innym Larsa
Film pięknie nakręcony - genialne zdjęcia i muzyka. Pięknie zagrała Bjork szkoda, że nie pojawiła się już na ekranie.
nie wiem czy szkoda - po prostu tego nie czuła, a ona nie wchodzi z zasady w projekty w jakie nie wierzy. Dlatego można tylko żałować, że to nie ona zaśpiewała partie wokalne w wykonaniu 3 Symfonii Henryka Góreckiego, tylko zrobiła to Beth Gibbons. Penderecki chciał Bjork, ale odmówiła bo tego nie czuła. W firlmach też już nie będzie grała
Ja na przykład dlatego, że zupełnie mi się nie podobał.
Całkiem zgadzam się z tym, co napisał "użytkownik usunięty":
"Ten film jest żenujący, śmieszny, naiwny i utrzymany w paskudnej manierze. W żadnym wypadku nie jest wzruszający. Bo czym się tu wzruszać? Nic w tym filmie nie jest prawdziwe, żaden motyw postępowania, żadna emocja, trudno brać do serca coś tak totalnie nieprawdziwego."