Mam nadzieję, że to będzie dobry film. Na pewno obejrzę, chociażby dla Edzia Nortona :D
Edzio to jest ktoś, konkretna osoba. Wie czego chce. Już nie mogę się doczekać filmu i za długo każe czekać na Osierocony Brooklyn. Chociaż z drugiej strony tak długie czekanie może oznaczać tylko jedno- super widowisko i nowy pomysł.
Tak samo nie mogę się doczekać tego filmu, wymagająca rola, ale na pewno sobie poradzi. Mam nadzieję, że niedługo w końcu wyjdzie :)
Ja też go uwielbiam :D Obejrzałam i obejrzę każdy film w którym gra, choćby to była mała rola, bo warto, żeby chociaż przez chwilę go zobaczyć :') Nawet jeśli film nie jest wybitny, to Edzio i tak ratuje sytuacje :D Zmiażdżył mnie Lękiem Pierwotnym, oglądałam go już kilka razy i za każdym razem, gdy widzę że będzie w TV to oglądam znowu, nigdy mi się nie znudzi :') Filmy z jego udziałem biorę w ciemno :D
Dokładnie, Edzio ratuje wszystko ;)
A jego debiut w Primal Fear - coś niesamowitego. Ciężko uwierzyć, że wciąż nie ma Oscara.
Ale podobnie było z DiCaprio i w końcu dostał, choć to nie była jego najlepsza rola ;)
Trzymajmy kciuki za Osierocony Brooklyn :)
Dokładnie, za Lęk Pierwotny powinien mieć murowanego Oscara, a tu nic. :/ Później też miał wiele ról, za które mógł dostać (nie oszukujmy się - praktycznie za każdą xD) i też nic. :/ Tak samo właśnie jak z Leo. I też sądzę, że miał wcześniej lepsze rolę i niekoniecznie za tą powinien dostać Oscara, ale to już nieważne, najistotniejsze, że w ogóle dostał :D
No właśnie, miejmy nadzieję, że Edzio w końcu dostanie tego zasłużonego Oscara, bo to nie może tak być, żeby taki dobry aktor nie miał przynajmniej jednego :c ;)
Tylko najgorzej, że coraz rzadziej gra w filmach :( I to nawet nie główne role. A Osierocony Brooklyn nie wiadomo czy w ogóle wyjdzie ;/. Oby coś się zmieniło :)
No to racja :/ Trzeba czekać i mieć nadzieję, że w końcu wyjdzie, bo już dłuuuugo czekamy na premierę czy w ogóle na jakieś info, że prace się zaczęły :/ Na razie rozkoszujmy się wizją zobaczenia go w niedługim czasie w Collateral Beauty, a potem zobaczymy, może coś się zmieni i będziemy go częściej widywać na ekranie :D
" sławne nazwiska " ? Chyba nazwiska z wyższej półki . Bo sławne nazwiska równie dobrze mogą oznaczać : P . Anderson albo P . Hilton . A im akurat do jakiejkolwiek półki daleko .
Nie no tak, ale na tym portalu ''sławne nazwiska'' mogą znaczyć tylko jedno ;)
Pozdrawiam :)
Dla Nortona to akurat nie warto, dla mnie to jeden z bardziej przereklamowanych aktorów chociaż go lubię. Niestety ale gra praktycznie tak samo w każdym filmie a mam ich 12 na koncie. Mocno wypłynął w Primal Fear i tyle.
Drugi taki to Al Pacino który jak nie zagra roli z błyskiem w oku (np. Adwokat Diabła, Scareface) to nie ma co grać. Wyciszonego ślepego to każdy może zagrać.
sparafrazuję osobę poniżej "Śmierci, Miłości to jeden wielki bullshit". a Will to postać drugoplanowa. nie mam czasu pisać więcej, dopiszę jutro wieczorem.
Ludzie na imdb nie zostawiają na nim suchej nitki, chociaż boję się wczytywać w tematy, żeby sobie nie zaspoilerować całego filmu. To prawda, że te całe Śmierci, Miłości to jeden wielki bullshit? Kurcze, taka obsada, taki ładny trailer, piosenka promująca :(
a Will to postać drugoplanowa. ogólnie te uosobienia konceptów to aktorzy wynajęci by Will wyglądał na wariata i wymusić na nim sprzedaż jego firmy. i to nie są spoilery, po prostu trailer kłamie, to tak jakby serial Sherlock wypuścił trailer sezonu 3 który wyglądałby tak jakby Sherlock był tym złym a Moriarty nie istniał.
Will nie jest pierwszoplanową postacią? Ale ja myślałam, że ten film jest o ojcu, który stracił córkę, załamał się i nie potrafi sobie z tym wszystkim dać rady, a jego przyjaciele mu pomogą to jakoś ogarnąć... no i że nawet jeśli to nie miałby być film fantasy (miałam już takie przebłyski widząc fotosy nortona z knightley) i te uosobienia byłyby tak naprawdę prawdziwymi ludźmi, to nie mają wobec niego złych intencji... w sensie, że są częścią planu jego wychodzenia z żałoby, a teraz to w ogóle już nic nie ogarniam... to oni go wszyscy oszukają? to kto tu jest najważniejszym bohaterem?
trochę słabo, liczyłam na film pełen wzruszeń, może nie takich jak w Titanicu, ale jednak zamierzałam sobie trochę pochlipać, no bo wiadomo, jak mężczyzna płacze, w dodatku nad dzieckiem, to kobiece serce zawsze zostaje poruszone, a w takich okolicznościach zaczynam mocno wątpić w ten film... nawet planowałam zorganizować rodzinny wypad do kina w przerwie świątecznej, ale teraz to nie widzę sensu, byłoby mi tylko przed nimi wstyd, że ich wyciągnęłam na taką chałę (podczas gdy tata mógłby sobie w tym czasie obejrzeć w innej sali Przełęcz ocalonych)
główną postacią jest Edward Norton.
tak wygląda miej więcej fabuła: firma Willa zaczyna tracić pieniądze bo Will z powodu żałoby nie zdobywa nowych klientów, przez co Norton i inni pracownicy boją się bankructwa dlatego wynajmują detektywa który włamuje się do skrzynki pocztowej (co już jest przestępstwem federalnym) odnajdują listy i planują zatrudnić aktorów którzy zagrają te koncepty dzięki czemu będą mogli nagrać jego rozmowę z aktorami, usunąć tych aktorów cyfrowo by Will wyglądał na wariata.
https://www.youtube.com/watch?v=C-eifVX80-s
Dopisz jeszcze z kim Will spędzi Wigilię i jaka piosenka leci na napisach końcowych.
Ręce opadają, jak widzi się takie komentarze. Dlatego też nie czytam ich nigdy przed obejrzeniem filmu, ani nie oglądam trailerów, bo one podobnie jak filmwebowicze, częściej niż "od czasu do czasu" opisują praktycznie cały film.
kiedy film jest fatalny lepiej go zaspoilerować niż żeby zmarnować pieniądze. Normalnie nigdy nie spoileruje a kiedy już to zawsze dodaje napis "[SPOILER]". ostatnio kiedy nie użyłem tego napisu pisałem pod filmem "Middle School: The Worst Years of My Life"
Pozwól innym ludziom samemu wyrobić sobie zdanie. To, że do Ciebie nie przemówił, nie znaczy, że nie trafi w gusta innych widzów. Co innego wymienić wady filmu, a co innego wymienić kilka kluczowych scen i podsumować to tym, że film jest słaby...
a co tu nie da się zrozumieć? znajomi wadząc problemy przyjaciela postanawiają go wyrzucić z firmy poprzez wmówieniu wszystkim, że oszalał, ale ostatecznie ten POTWORNY czyn doprowadza do tego, że postać Willa dochodzi do siebie i jednocześnie to pomaga też jego znajomym z ich problemami i stąd tytuł Collateral Beauty czyli Dodatkowe/Przypadkowe piękno. Morał taki sobie bardzo cukierkowy szczególnie to pogodzenie się postaci Willa z żoną, a wykonanie (głownie scenariusz) fatalne.
Coś ci powiem, sam w rodzinie mam rodzinę która straciła syna (13lat), mają jeszcze córkę (żyje) i wiesz jak się skończyło? Skończyło się rozwodem mimo, że walczyli o związek, chodzili na terapie i psychologów ale to nic nie dało.
ale z tego co pamiętam na koniec się pogodzili kiedy postać Willa powiedziała w końcu imię swojej córki, bo wiesz, film musi się skończyć happy endem bo przeciętny widz by tego nie zniósł. tak samo jak w filmie Mamma Mia!. :)
aktualnie czekam aż CinemaSins zrobi recenzję filmu by móc sobie go przypomnieć. :)
no tak, na koniec tak. ale przecież nikt nie jest wykluczone, że rozwiedzione małżeństwa do siebie wrócą i w 'niefilmowej' rzeczywistości. mi się ten motyw akurat podobał, chociaż nie uważam się za słabeusza, który nie umie znieść filmu, jeśli ten się skończy happy endem (lubię dramy xD), chociaż tutaj też ten HE nie jest taki nachalny, ani do końca oczywisty. w końcu jeden z przyjaciol howarda umiera, nie mamy fantastycznego ozdrowienia. sam powrót do żony też myślę nie gwarantuje im szczęścia. fajnie to podsumowuje dialog między howardem a jego żoną, gdy ten mówi, że chce dojść ze sobą do ładu, a ona odpowiada, że stracił dzieciaka, więc nigdy już nie dojdzie do ładu. sry, rozpisałam się, ale dla mnie naprawdę cieżko tu mówić o klasycznym HEndzie ;)
Czy aby na pewno oglądaliśmy ten sam film??? i czy aby PAN oglądał film? czy też tylko przeczytał Pan recenzję Pana Walkiewicza?
a ok, już widzę.
Niestety ja głównie śledzę amerykańskich recenzentów jak i Youtuberów zajmujących się recenzowaniem filmów (w sumie to z 10 różnych niezwiązanych ze sobą źródeł) którzy są ze sobą zgodni. :)
i tak, oglądałem film ale jednocześnie nie wydałem na niego nic. ;)
Czy to że nie wydał Pan grosza na obejrzenie tego filmu było tak ważnym faktem żeby się tym szczycic na forum FILMWEBU? HMM...Recenzje recenzjami, czasem przeczytam jednakże nie kieruje się nimi przy wyborze filmu. Ten akurat obejrzałem i nie żałuję, na nawet go polecam tym, ktorzy go jeszcze nie widzieli,
pozdrawiam!
podłączam się jako kolejna fanka Edzia !!! <3 uwielbiam absolutnie zawsze i wszędzie
Nie jest źle, ale dla mnie trochę za mało. Wzruszenia takie raczej na siłę. Norton chyba się męczył.
ciepły i ludzki film, o tym czego ludzie się najbardziej boją i jednocześnie za czym najbardziej tęsknią.
Chociaż łatwo przewidzieć zakończenie i absolutnie nic w nim nie zaskakuje to wychodząc z kina ma się poczucie, że cześć z tych emocji i uczuć nas obkleja i ....dobrze nam z tym.