1. Skupia się na relacjach rodzinnych w święta, w przeciwieństwie do Kevina, gdzie tylko jego matka była na tyle zdesperowana by rzucić wszystko i ratować synka, a przez większość czasu Kevin jest sam
2. Film jest w całości o Bożym Narodzeniu, w przeciwieństwie do Kevina, który głównie skupia się na polowaniu na niezdarnych bandytów ( w sensie z tego co słyszę, KAŻDY czeka tylko na te sceny), więc można by osadzić film chociażby w lecie, czy w listopadzie, a bawiłby podobnie.
3. Film porusza wiele problemów, jak choćby ratowanie związku, próba porozumienia z daleką rodziną, konflikty w pracy, złośliwi sąsiedzi. Wszystkie tematy, które pewnie niejedne rodziny przeżywają w święta. Film bierze je wszystkie na warsztat i spaja w jedną komediową całość
4. Film wydaje się bardziej przyziemny, Kevin ma jednak klimat baśni, bądź takiego "czytadła" na dobranoc.
5. Cóż, aktorstwo w Kevinie sprowadza się głównie do dzieciaka i udawaniu, że "oj jak boli" u bandytów. W "Witaj święty mikołaju" jednak mamy śmietankę aktorską, która sprawia, że uśmiech nie schodzi z twarzy.
Znalazłoby się pewnie o wiele więcej argumentów. Oczywiście nie uważam Kevina za film zły, jednakże kiedy słyszę głosy o tym, że to najbardziej świąteczny film, to mam ochotę siąść z taką osobą do stołu i podyskutować.