się super westernu jak 3:10 to Juma, a tu cienizna. Za dużo "bla bla bla" za mało akcji. Na plus to jedynie dobra gra aktorów i historia, ale to już zasługa JJ. Bardzo mało akcji, niektórzy powiedzą że to biograficzny i bla bla bla, a ja powiem że Goya's Ghosts było ciekawsze i miało więcej akcji. 4/10
Akcja, akcja, srakcja. Słyszałes może o czymś takim jak biograficzny dramat psychologiczny w stylistyce westernu? Nie? No to właśnie jeden taki zobaczyłes. Nie podobał się? Przykro mi.
Że niby co... że jak w filmie są panowie "kombuje" w kapeluszach i butach "kombojskich" to od razu musi być akcja, sama akcja i tylko akcja? Bo jak akcji nie ma to sie oczka koledze zamykają? Tak?
A nie mówiłem że zaraz się ktoś odezwie z pretensjami. Ehh. Bo biograficzny dramat psychologiczny, a co to ma do tego. Dam Ci przykład "The Man From Earth" - w filmie nic się nie dzieje, najdynamiczniejsza i jedyna "akcja, srakcja" to jak się facet pakuje do podróży, przez 2 godziny gada non-stop z paroma przyjaciółmi, ale przynajmniej z sensem gadał i ciekawie, a nie "Dżesi Dżejms to JJ tamto, a tu sro a tu pstro"
kolejny przykład BIOGRAFICZNY: "Goya's Ghosts" działo się, ciekawe było, nie powiewało nudą, nie gadał narrator bez sensu, akcjaaa (koleś był malarzem, JJ kryminalistą, robin hoodem dzikiego zachodu uuu , a malarz miał swoj film biograficzny w którym działo się wiecej.
P.S. Oczka się nie zamykały, bo przynajmniej krajobrazy były ładne.