Jest moim zdaniem trochę taka, że można ją "kochać lub nienawidzić". Może trochę wybiegam za daleko z takim stwierdzeniem, ale z doświadczenia kojarzę, że w przypadkach gdy aktorkę cechuje oryginalne, intrygujące piękno czasami męski widz czuje się w jakiś sposób zmieszany (podobne skojarzenia mam przy takich artystkach przecież, jak Barbra Streisand czy Tilda Swindon).
Oczywiście, Sandrine odbieram w jak najbardziej pozytywny sposób. Ale to nie tak, że chce rozprawiać tylko o wyglądzie - sam kunszt aktorski, i ta cała francuska subtelność tej pani - podpowiadają mi, że jeszcze obejrzę niejeden film z nią.
Właśnie, uchodzą za piękne w sposób nieoczywisty. Bardzo dobrze to ująłeś, "kochać albo nienawidzić" - jedni uznają ją za intrygująco piękną inni za szkaradną w oczywisty sposób. Ja należę raczej do tych pierwszych. Mam to samo z Tildą i Barbarą ;)